Moim zdaniem, na 98% zawiaski nie są mocowane na zgrzewarce, tylko wlutowane.lawcu pisze:Nowe zgrzewy zawiasku są w miejscu starych, tak?
Przynajmniej tak było z moją pierwszą użytkową, którą wysłałem do germańskiej kliniki.
Ucieszony po jej odzyskaniu (bardzo pomógł mi serwis Batka), bo została po powrocie z serwisu odesłana z powrotem do Niemiec, gdyż listonosz nie mógł odnaleźć adresata (czyli mnie), i przekonany że zawiaski zostały profesjonalnie zamocowane na zgrzewy (czyli tak jak w fabryce), niezwłocznie i radośnie przystąpiłem do "trenczowania" i zabrałem się za wlutowywanie precjozów.
Ku mojemu przerażeniu zapalniczka się "rozjechała" bo puściły luty serwisowe na zawiaskach.
Ale przy pomocy niezawodnego Pana Wojtka, udało się ogarnąć jakoś sprawę i mogłem się nią jeszcze nacieszyć jako użytkową przez jakiś czas.
Ciekawy jestem czy Germańcy coś udoskonalili i być może sprawili sobie punktową zgrzewarkę elektryczną (w co bardzo wątpię).
Ten zawiasek Arka, nie wzbudza mojego zachwytu, bo jest bardzo toporny i zamocowany niezgodnie z zasadami : oczka zawiaska powinny być do połowy schowane w obudowie, co uniemożliwia wysuwanie się trzpienia (sami zobaczcie jak jest w zapalniczkach nienaprawianych).
A ten jest całkowicie wywalony na zewnątrz.
Zaręczam, że gdyby była to zapalniczka użytkowa, po pewnym czasie zaczęły by się problemy.
Blizny w miejscach starych zgrzewów, również wskazują na wyrywanie starego zawiaska mechanicznie, zamiast wyfrezowanie w nim dziurek i demontaż nieinwazyjny (tylko to trzeba potrafić i musi się chcieć zrobić).
Taki sposób montażu wskazuje na mocowanie na cynę a demontażu na brak serca we wkładaną pracę i wzmaga moje powątpiewanie co do profesjonalizmu serwisu niemieckiego.
W Stanach też znakowali wkłady naprawiane w serwisie, Areczku i to od bardzo dawna.
Myślę że na zawiaski mocowane tak jak trza, można liczyć tylko w Stanach.
Powyższa, mrożąca krew w żyłach historia, dotyczy mojej pierwszej "MOH'owej", legendarnej zapalniczki, która znalazła już zasłużony odpoczynek w gablotce.